niedziela, 22 czerwca 2014

11. Dzień na plaży


    Mamy jeszcze jakiś tydzień wakacji, więc postanowiłam, że wybierzemy się na plaże. Anna, Pilika, Trey, Jocko, Layserg, Tamara, Rose, Len i ja. Reszta nie mogła lub miała plany, które dotyczyły dnia wolnego bez medium. Tak więc w dziewiątkę wybraliśmy się pociągiem później autobusem na plażę, gdzie jest multum ludzi w upalny dzień. Czego to się nie robi dla tych dzieci? Każdy z nas był spakowany do plecaków (chłopcy) i do toreb plażowych (dziewczyny). Rose przez całą drogę siedziała na kolanach lub na barkach Tao podziwiając widoki i nie plącząc mi się pod nogami tak jak w kuchni podczas robienia kanapek.
- Kiedy tam będziemy?- Spytała po jakiejś godzinie jazdy pociągiem.
- Jeszcze trochę.- Odpowiedziałam spokojnie dając znak, że wysiadamy. Po drodze na przystanek oczywiście ktoś musiał się zgubić i jak na ironię był to Yoh, który po zobaczeniu reklamy z hamburgerem musiał go koniecznie dostać. Miły i przyjemny wyjazd skończył się wrzaskiem i siniakami kiedy WRESZCIE dotarliśmy na tą głupią i już wkrótce byłą plaże. Szamani jak tylko zobaczyli wodę pognali prosto przed siebie nie patrząc, że zostawili kobiety z magiem i piszczącym dzieckiem na głowie.
- Weź ją do tej wody i utop.- Powiedziała zirytowana Kyoyama o dziwo dla wszystkich ja nawet nie zareagowałam. W tedy dopiero fioletooka zamilkła i czekała spokojnie aż rozłożymy koc, parawan, parasolkę i poukładamy nasze bagaże( reszta niech martwi się o siebie). Złotooki szukał kremu do opalania, a ja układałam ubrania różowowłosej, która jest mistrzynią w ekspresowym zrzucaniu swojej odzieży, gorzej żeby ją założyć. Wysmarowałam ją kremem po raz drugi z rzędu i pozwoliłam razem z fioletowłosym iść pływać. Sama zdjęłam bluzkę i spodenki włożyłam okulary przeciw słoneczne i spokojnie leżałam w cieniu czując zimny wiaterek. Tamara i Pilika grały w siatkę w wodzie, blondynka krzyczała na chłopców w wodzie i na biegające dzieci, Layserg gdzieś zniknął podczas zamieszania, a trójka głupców bawiła się w wodzie. Trey serfował i imponował panienkom z plaży, Yoh i Jocko szantażowali jego występy, a mag i siedmiolatka wciąż bawili się w wodzie.
- Życie jest piękne.- Powiedziałam na głos musiałam wykrakać! Już po chwili przybiegła Rose przytulając się do mnie.
- Zimno!- Pisnęłam w połowie płacząc, że mój relaks trwał tylko kilka minut.
- Fajnie jest! Chodź mamo!- Zachęcała mnie do pójścia w lodowatą głębie podczas gdy sama cała się trzęsła, i szczękała zębami.
- Tak, tak.- Mruknęłam okrywając ją ręcznikiem.
- Gdzie tata?- Spytałam używając drugiego ręcznika aby osuszyć jej włosy.
- Tata chciał popływać.- Powiedziała położyłam mokry ręcznik na parasolkę przykuwając go szpilkami do niej, aby nie odleciał( nie pytajcie skąd je miałam po prostu magia kina) i dałam małej cukierka, żeby się trochę nim zajęła.
- Ja chcę do wody!- Jęczała dziewczynka jak tylko Tao wszedł z zasięg wzroku i słuchu.
- A ja chcę lody.- Powiedział głosem nie znoszącym sprzeciwu i jak na złość patrzył na mnie
.- I co? Mam ci je wyczarować?- Spytałam sucho. Sama chciałam lody! >_< To nie fair!
- Masz nóżki. Ja od rana niańczę twoje dziecko, chyba coś mi za to należy?- To było pytanie retorycznie i wiedziałam doskonale, że ten uparty idiota nie da za wygraną. Z oburzoną miną poszłam po te głupie lody i przyniosłam trzy. Waniliowego dla pana kocham mleko, truskawkowe dla panienki z różowymi włosami, a dla mnie były czekoladowe.
- Mamo... Daj trochę.- Rose oczywiście musiała wybrzydzać, potem chciała dać mi swojego, ale nie zdążyłam złapać jej ręki, więc dostałam lodem prosto w usta i byłam na około twarzy umazana.
- To moja ostatnia wycieczka na plażę.- Powiedziałam poważnie wycierając całą twarz mokrymi chusteczkami przy okazji i fioletooką nimi umyłam bo sama miała buzię całą w czekoladzie( w końcu zjadła i mojego loda... mój biedny czekoladowy słodki przysmak!). Len pod przykrywką, że mam trochę czekolady na ustach pocałował mnie, na moje nieszczęście banda dowcipnisiów wyszła z wody i patrzyła na nas z opadniętymi szczękami do ziemi, podczas gdy Rose siedziała do nas plecami i była w swoim małym świecie.
- Megami!!- Krzyknęła zdezorientowana Anna, Tamara i Pilika dołączyły do chłopców całkowicie nie wiedząc jak zareagować. A co ja miałam powiedzieć?! To mój drugi pocałunek i nawet cieszyć się nim nie mogę, bo nade mną stoi chmara gapiów!
- Nie macie swoich spraw?- Len w końcu się odsunął z dość niezadowoloną miną, a jego włosy stanęły dęba z tyłu głowy. Jego wzrok musiał być przerażający, bo żaden z szamanów nie skomentował wydarzenia, a nastolatki gwiżdżąc pod nosem udały się na swoje miejsca.
- Czemu to robisz?- Spytałam w końcu.
- Przecież jesteś moja dziewczyną. To normalne dla par.- Odpowiedział znudzony patrząc na mnie jakby to było oczywiste.
- Jakoś sobie nie przypominam, żebym została twoją dziewczyną.- Powiedziałam chłodno, choć może wcale tak nie zabrzmiałam, bo był zbyt blisko, żebym mogła go zbesztać i nie bać się swojej racji.
- Od czegoś trzeba zacząć. Z resztą jakoś nie zgłaszałaś sprzeciwów kiedy cię pocałowałem w moim apartamencie.- Z tym swoim bez szczelnym uśmieszkiem wziął młodszą różowowłosą na poszukiwanie muszelek.
- Idiota.- Syknęłam. Czułam jak otacza mnie czarna aura, a ludzie przechodzący obok omijali mnie szerokim łukiem.
- Ale go kochasz.- Colorata nie zważając na mój nastrój dosiadła się.
- Wcale, że nie!- Krzyknęłam jak aura tylko wzrosła.
- Oczywiście, a ten rumienień na twarzy to z kosmosu?- Spytała ironicznie.
- Nie mów głupot ty chodzący indyku!- Warknęłam tracąc kontrolę nad kolorem mojej twarzy.
- Hahaha! Powiedz, kiedy się zorientujesz... Wiesz jesteś taka jak twój ojciec jeśli chodzi o miłość. Gęsta.- Z tym poleciała tam gdzie chciała zostawiając mnie samą z tą niezręczną sytuacją.
- Ja naprawdę nie wiem.- Powiedziałam ledwo słyszalnie obserwując jak Rose macha do mnie, żebym się przyłączyła.
    Wróciliśmy taksówką, a raczej ja, Tao i fioletooka, która nam zasnęła po wielu atrakcjach z jej wujkami. Cisza w samochodzie była niesamowita.
- To wasza... siostra?- Spytał kierowca w połowie drogi, byłam tak zamyślona, że bez myślenia odpowiedziałam.
- Córka.- Mężczyzna w średnim wieku zahamował gwałtownie na światłach i odwrócił się do nas z szokiem wymalowanym na twarzy.
- Córka?- Powtórzył bezwiednie.
- Prawdziwi nie żyją.- Powiedział Tao na celu unikając słowa rodzice, jednak brunet nie załapał.
- To ile wy macie lat?- Spytał ruszając przed siebie.- Dwadzieścia pięć.- Powiedziała Rose, kierowca o mal na zawał z nami nie padł zwłaszcza, kiedy dotarliśmy na miejsce a dotąd chłodna "ja" wróciła do uśmiechniętej i radosnej, a pan gaduła stał się chłodny i oziębły.
- Wy na czas podróży zamieniacie się osobowościami?- Spytał na sam koniec.
- Taki urok rodziców.- Odparłam radośnie biorąc część bagaży do domu. Odjechał szybciej niż samochód wyścigowy.
- Pa,pa!- Machała energicznie dziewczynka za taksówką.
- Rose! Lenny! Kolacja!- Krzyknęłam wychodząc na ganek po dwójkę, która została żegnać pojazd. Dzień rzeczywiście był podobny do naszych innych wycieczek. Len nigdy nie skończy mnie zadziwiać. Z tą myślą zamknęłam za nimi drzwi i poszliśmy jeść kończąc ten dziwaczny dzień zimną kąpielom.

2 komentarze:

  1. Jeśli interesuje cię kolejny fanfiction o shaman king, ale w klimatach fantasy to zapraszam na mój nowy blog. Tam znajdziesz mnóstwo nawiązań nie tylko to tego anime, ale i do japońskiego folkoru, smoków, magii, niezwykłych miejsc, podróży, tajemnic jak i miłosnej opowiastki to zapraszam, ale nie zmuszam do odwiedzin. Jak jesteś ciekawa, to proszę bardzo, a jak nie to po prostu zignoruj. Jednak gdybyś się skusiła, to chciałabym poznać też twoją opinię na ten temat. ZAPRASZAM.
    http://shaman-king-legend-of-dragon-master.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja opinia... Bardzo fajny blog! Łatwo i przyjemnie mi się czytało, co jest jednym z najważniejszych punktów do najlepszego bloga ;-) Czekam na ciąg dalszy i trzymam kciuki, a i dzięki za wiadomość ;-)

      Usuń

Komentarz miła rzecz, ucieszy mnie jeśli chcesz.
Proszę komentujcie, chciałabym poznać opinie na temat mojego bloga.