wtorek, 20 maja 2014

1. Spotkanie po latach

  Nadszedł czas wakacji! (Nareszcie nie muszę słuchać gadanin moich nauczycieli hihi). Szłam przez park próbując się zrelaksować, w turnieju nie miałam szansy walczyć z powodu mojego zdrowia, ale podobno jakiś psychopata chciał stworzyć świat tylko dla szamanów. Nawet nazwiska nie pamiętam, ale jakaś banda dzieci go pokonała, a turniej zawiesili na czas nie określony. Po głębszych przemyśleniach nie chce walczyć z kimś kto ma marzenia, a ja mu je zniszczę, bo mój duch jest niepokonany od stuleci. Moja znajoma Anna, kiedy dowiedziała się, że chcę startować nagle opuściła Izumo i wyjechała do Tokio z misją szkolenia swego narzeczonego.
- Eh!- Jęknęłam głośno na myśl o chłopakach. Żaden mi nie odpowiada, a jak już podpasuje z wyglądu to porozmawiać z nim nie potrafię, bo przecież nie zaczepię jakiegoś na ulicy i walnę tekst " Cześć jestem Meg, podobasz mi się wyjdziemy gdzieś?" To szczyt żenady... Choć cofam to mój ojciec i siostra są władcami żenady, głupoty i wszystkiego co się z tym kojarzy. Podczas moich przemyśleń nagle podbiegł do mnie jakiś... Elvis Presley?? A myślałam, że gość nie żyje!
- Zostań moją królową!- Krzyknął wyciągając zza pleców bukiet żółtych kwiatów... Skąd on je wziął??
- Słucham?- Spytałam nie wiedząc, czy dobrze usłyszałam. Czułam jak krew odchodzi mi z twarzy, a po plecach przechodzą ostrzegawcze dreszcze. Odruchowo moja ręka powędrowała za plecy, gdzie miałam sztylet na tego typu sytuacje " Miałeś racje tato zboczeńcy są wszędzie!!"
- Zostań mą damą serca!- Wykrzyknął próbując na mnie skoczyć, ale odruchowo kopnęłam go w miejsce gdzie światło dziennie nie dochodzi, po czym przyłożyłam srebrny sztylet do jego gardła ignorując jego zapłakaną twarz.
- ZBOCZENIEC!!!!!- Ryknęłam z całej siły uderzając go pięścią w policzek wcześniej szybko chowając sztylet do pochwy. Odleciał ładne parę metrów lądując na jakiś chłopakach z głośnym BUM. Przepraszam!- Krzyknęłam lekko krzywiąc się na ich jęki bólu.
- RIO!! Przestań podrywać... Jacie, ale laska!- Wykrzyknął niebiesko-włosy chłopak patrząc prosto na mnie, a ust ciekła mu ślina... Chyba muszę iść do domu.
- Poczekaj!- Krzyknął szatyn, którym był... YOH?????
- Asakura, co ty tu robisz?? Jeszcze żyjesz???- Spytałam zapominając o mojej ucieczce.
- Hehe, jeszcze.... Mieszkam niedaleko. Chodź Megami, Anna się ucieszy na twój widok.- Uśmiechnął się szeroko łapiąc mnie za ramię i prowadząc tylko sobie znanym kierunku.
- Chcesz wymigać się od treningu, mam rację?- Spytałam retorycznie otrzymując nerwowy uśmiech u nastolatka.
- A właśnie! Megami to mój duch stróż Amidamaru, Amidamaru to moja najlepsza i najulubieńsza siostra Megami i jej stróż Colorata, dla znajomych latający obiad.
- Mój duch nagle zionął ogniem w stronę mojego niby brata, który wrzeszcząc pobiegł przed siebie, a ja za nim śmiejąc się do łez. Ależ ja okrutna.
       Kiedy dotarliśmy do jego domu na powitanie wyszła nam Itako drąc się na wszystkich za przeszkodzenie jej w oglądaniu telenoweli.
- Przyprowadziłem Megami!- Wyszczerzył się chłopak z podpalonymi włosami. Przede mną stali chyba wszyscy kumple mojego jak on to lubił się określać brata =_=" Nie mamy ze sobą wspólnych więzów krwi, ale jesteśmy rodzeństwem w jego świecie. Mądry ten chłopak nie ma co.
- Megami tu jest?!- Krzyknęła krótkowłosa blondynka obracając się  wokół własnej osi. Zeskoczyłam z dachu i z delikatnym uśmiechem powiedział hej. Oczywiście Anna padła jak długa, ale szybko się podniosła trzymając się za lewą pierś i głośno oddychając wrzasnęła, a raczej pisnęła.
- Nie strasz mnie tak! To że twój ojciec przyprawia twoją matkę o zawał nie znaczy, że ty też możesz!- "Płakała" próbując uspokoić swoje nadwrażliwe serce.
- To w genach przechodzi moja kochana.- Zachichotałam wciąż się uśmiechając.
- Chłopaki to moja pierwsza mentorka Megami Dragneel wnuczka ognistego smoka i niebiańskiej smoczycy. To ona nauczyła mnie tego podejścia co mam teraz.- Wszyscy skierowali na mnie swój gniewny wzrok, ciekawe co ja zawiniłam, że szatyn jest głupi( no przesadzam potrafi być mądry, ale częściej ma głupi uśmiech i śpi całymi dniami. Leń jeden!).
- Tak Yoh zwłaszcza, że na każdym treningu śliniła się do mojego kuzyna.- Skomentowała kwaśno medium.
- Nie śliniłam tylko obserwowałam, a to różnica. Po drugie pluł kiedy mówił moje zauroczenie zmieniło się w obrzydzenie. Morał zaś z tej historii jest taki, że każdy kuzyn twej przyjaciółki ma w sobie krytyczną wadę.- Powiedziałam krzyżując ramiona na wysokości klatki piersiowej.
- A nie skończyłaś z nim po tym jak przez sen skrócił ci włosy?- Spytał szatynek mrucząc jakieś wyjaśnienia swoim kolegom.
- Ha! Dziadek i ojciec trzymali mnie we dwóch żebym nie zabiła tego drania... Nie tykaj moich włosów, bo skrócę cię o głowę.- Spojrzałam ostro na niebieskowłosą dziewczynę, która w czasie wyjaśnień zakradła się blisko mnie najwyraźniej chcąc zbadać moje włosy niepostrzeżenie( niestety mnie nie da się zaskoczyć zwłaszcza jeśli jestem w otoczeniu nieznajomych), oczywiście zemdlała ze strachu od mojego wzroku( oj chyba przesadziłam hihi).
- Hehe, ta słodka i niewinna dziewica to potwór jeśli zniszczycie jej włosy...- Brązowooki szaman po wyjaśnieniach poprosił jakiegoś blond szamana, aby zajął się za pewne młodszą siostrą chłopca od ślinienia się na mój widok.
- Meg poznaj moich przyjaciół Mortiego, Lena Tao i jego starszą siostrę Jun, Rio pewnie znasz, Trey jego młodsza siostra Pilika zemdlała, Jocko, Layserga i Fausta. Chłopaki poznajcie Megami.- Wyszczerzył się Asakura, a jego przyjaciele przywitali się tworząc szum. Jejku jak ja tego nie lubię! Zmusiłam się na uśmiech mimo bólu na hałas jaki sprawiali.
- Zamknąć się idioci! Głowa od was boli!- Chłopak o złotych oczach krzyknął na wszystkich uciszając ich do zera, co mnie co prawda miło zszokowało. Chyba zauważył, że krzyki nie wpływają na mnie dobrze.
- Jak się nazywa twój duch?- Spytał z kamiennym wyrazem twarzy.
- Colorata.- Odpowiedziałam, jak na zawołanie mój duch zaczął się stroszyć i przechadzać się po podwórku.
- Tylko nic mi nie spal ty chodzący obiedzie!!- Krzyczała Anna wymachując koralami na mojego stróża, który jak na złość palił jej trawę. Oczywiście ja biegłam za nimi śmiejąc się i krzycząc na itako, aby mi stróża nie wysłała w za światy( to nie możliwe,ale warte zabawy hehe)


1 komentarz:

  1. Fajnie, zabawnie i ciekawie, aczkolwiek totalnie nie wiem, jak wyglądają bohaterowie. Zanim obejrzę SK minie trochę czasu i będę zielona czytając Twoje rozdziały. Mimo to, postaram się być na bieżąco.

    Ps. Tutaj też wkradło się kilka błędów, także przeczytaj sobie i popraw ;). Pozdrawiam :D. I wyłącz weryfikację!!!

    OdpowiedzUsuń

Komentarz miła rzecz, ucieszy mnie jeśli chcesz.
Proszę komentujcie, chciałabym poznać opinie na temat mojego bloga.