- Megami?? Coś
się stało?- Spytała Tamara, kiedy weszła do mojego pokoju widząc mnie białą jak
śnieg.
- Skąd to pytanie?- Zachichotałam nerwowo pocierając prawą ręką kark.
-
Jesteś biała.- Odpowiedziała za nią chłodno Anna obrażona i zła za zapewne
złamany ołówek(, który pewnie sama złamała).
- Hehe wiesz taka nowa moda.-
Powiedziałam nerwowo, kiedy słyszałam radosny głosik mojej matki z odległości
kilku kilometrów.
- Macie siedzieć na piętrze! Nie schodzić na dół choćby się
paliło i waliło!- Krzyczałam w panice ciągnąc za sobą chłopców kończących
śniadanie. Kiedy zapukała do drzwi ja dałam ostatnie spojrzenie śmierci
lokatorom i zeszłam przywitać moją matkę.
- MAMO!- Krzyknęłam widząc ją i jakąś
kobietą obok. Była dość wysoka, miała fioletowe włosy ułożone w chiński kok,
grzywkę łożoną na lewy bok i granatowe oczy. Ubrana w czerwoną kurtkę,
białą koszulę granatowe obcisłe jeansy i czarne szpilki. Wyglądała dość
znajomo, ale dałabym głowę sobie uciąć, ze nigdy jej na żywo nie widziałam.
Moja matka jest blondynką o brązowych oczach. Średni wzrost duże piersi i
biodra. Szczupła ubrana w letnia białą sukienkę i brązowe skórzane koturny z
różową torebką przewieszoną przez ramię. Dla odmiany miała rozpuszczone włosy,
które sięgały jej do łopatek.
- Megi!!- Pisnęła łapiąc mnie w ciasnym uścisku(
naprawdę nie wiem jak mój ojciec jeszcze nie ogłuchł od jej głosu i nie umarł
od tej czułości ==’’).
- Ran to moja córeczka Megami, Megi to moja przyjaciółka
Ran.- Skinęłam na nią lekko głową z powodu
braku możliwości oddychania.
- Słodziutka! Ile masz lat?- Spytała ratując
mnie od silnych ramion rodzicielki.
- 16.- Odpowiedziałam lekko kaszląc i
wprowadzając obie panie do kuchni. Była miła, naprawdę sympatyczna.
Dowiedziałam się, że ma syna w moim wieku i córkę o jakieś dwa lata starszą.
Nie mogłam na nią nic złego powiedzieć, ale… Dlaczego jej nie wyczułam,
przecież była cały czas z moją matką. Z rozmyślenia wyrwał mnie wrzask Lena.
-
Mamo?!! Co ty tu robisz?! Miałaś przyjechać na święta!- Chyba Tao się
zdenerwował, bo podniósł głos, a jego twarz stała się pusta, a oczy strzelały
piorunami próbując ukryć szok…. Chwila moment! To jego matka?!
- To stąd to
podobieństwo.- Powiedziałam na głos swoje myśli. Złotooki tylko posłał mi jedno
z tych swojej spojrzeń „ milcz, a jeśli nie to cię zmuszę” i pozostało mi
jedynie odpowiadać na zadane pytania modląc się żeby już sobie poszły.
- Więc
jesteście przyjaciółmi?- Lucy spojrzała na mnie z radosnym uśmiechem i słodkim
wyrazem twarzy.
- Eeee, no tak jakby.- Zaśmiałam się nerwowo, Ran nagle wstała i
podeszła do mnie prosząc, abym również wstała.
- Pokaż mi swoją rękę.- Poprosiła
z delikatnym uśmiechem. Nie czułam od niej zagrożenia, więc spełniłam jej
prośbę i szybko tego pożałowałam.
- Taka delikatna, ale silna…te rysy twarzy,
figura… Len masz gust na pewno będzie idealną żoną.- Fioletowłosy zaczął
krztusić się herbatą moja matka nuciła marsz weselny pozostawiając mnie w
kompletnym stanie szoku. Ojciec nas zabije. Tylko to miałam w głowie.
Obie przygotowały
nam obiad i w między czasie przyjechał szef spółki Dragneel. Z początku oboje
Tao patrzyli niepewnie na hiper zachowanie mego tatulka, ale po oswojeniu się z
jego głupimi tekstami normalnie zaczęli ze sobą rozmawiać. Dopóki pewna
blondynka nie palnęła czegoś o przyszłym małżeństwie( -Oj nie gniewaj się
córuś! Jesteście tacy słodcy razem!-Lucy, - Mamo! To moja historia nie
przerywaj!- Ja,- Hai, hai.)
-Że niby co?! Moje maleństwo?!! Chyba straciłaś
rozum kobieto!- Krzyczał w połowie wściekły w połowie spanikowany.
- Nie tym
tonem głupcze!- Jak stare małżeństwo, naprawdę.
- Ona ma szesnaście lat!
Najpierw studia, później praca dopiero na koniec małżeństwo!- Mówił zły i tym
razem naburmuszony z powody morderczej aury brązowookiej. A właśnie mój ojciec
jak wszystkim wiadomo ma różowe kolczaste włosy i orzechowe oczy. Zwykle chodzi
ubrany w czarny garnitur ze złotym krawatem, ale teraz miał jasne brązowe
spodnie i ciemną zieloną koszulę i jakieś ciemne trampki. Wracając do
opowieści…
- Kto powiedział, że ja w ogóle chce mieć JĄ za żonę?- Spytał
zirytowany nastolatek i wcale nie podobał się ton jakim mówił. Zirytowany,
rozbawiony, wywyższony…
- Sugerujesz, że się nie nadaje?- Spytałam podrażniona
patrząc na niego ze sztyletami.
- Sugeruje, że za kilka lat może mi się
zmienić.- Odpowiedział chłodno.
- Żeby mi się nie zmieniło! Ty mały…- Syknęłam w
ostatniej chwili gryząc się w język. Lucy posłała mi surowe spojrzenie po czym
wróciła do karcenia ojca.
- Len! Nie bądź nie miły.- Skarciła go fioletowłosa,
nastolatek tylko prychnął i odwrócił od niej głowę. Cały Tao, ciekawe czy jego
ojciec był takim samym idiotą w jego wieku.
- Dlaczego na górze jest tak wielu
chłopców?- Spytał Natsu patrząc na mnie podejrzliwie.
- Ach tak, to no ten tego…
Przyjaciele Yoh, wiesz tego małego chłopca… Często tu siedzą.- Zaśmiałam się nerwowo.
Czułam jak serce zaczyna mi bić co raz szybciej, mój tatulek potrafił być
straszny gdy jego instynkt ochronny dominował nad jego charakterem.
- Mamo. Nie
macie przypadkiem samolotu do domu za trzy godziny? W Japonii trzeba być przed
czasem wiesz te kolejki…- Powiedziałam wzrokiem wskazując na drzwi. Blondynka
tylko spojrzała na mnie uśmiechając się ciepło, po czym podeszła do Lena, który
z nie chęcią się podniósł przewyższając ją wzrostem, a moja matka była „wysoką”
kobietą (zwłaszcza w koturnach ==”).
- Wiem, że nie przywykłeś do rodzinnych
kłótni i rozlewu uczuć, ale wiem, że jesteś wspaniałym chłopcem… znaczy
młodzieńcem. Zaopiekuj się moją córeczką, wbrew pozorom czeka ją nie jedno
wyzwanie, z którym sama się nie upora.- Powiedziała to ledwie słyszalnie nawet
jak dla mojego smoczego słuchu. Pan Dragneel pożegnał się z panią Ran i mocno
mnie przytulił. W efekcie byłam kilka centymetrów nad ziemią i dusiłam się w
jego ramionach.
- Kocham cię Megami. Jesteś moją ukochaną córeczką, moją gwiazdką
na niebie… ale nie jedz tyle. Przytyłaś od ostatniego uścisku.- Powiedział z
szerokim uśmiechem i dając mi całusa w czubek głowy zabrał moją wrzeszczącą
rodzicielkę do samochodu.
- TATO!!!!- Wydarłam się biegnąc za tym wyrodnym
rodzicem, gdy złapał oddech.
- Powiedz mu mamo!- Dało się słyszeć mój głos chyba
w całym Tokio, gdy zobaczyłam jak mama krzyczy na tego głupiego smoka.
Kiedy pojechali
szamani zeszli do nas na dół witając się z radosną panią Tao, która zupełnie
zignorowała mój wybuch, a do tego upominała złotookiego, że powinien mnie
wspierać w trudnych chwilach. Nie wiem, o co jej chodziło, ale dla mnie może
być. Rose była pełna energii ponieważ miała długą drzemkę( ci głupcy nawet
siedmiolatką zając się nie potrafią!).
Nasz dom wracał do życia z panią Ran na karku do końca dnia… Po długich
i dokładnych przemyśleniach doszłam do wniosku, że nie chcę szybko się wychodzić
za mąż.
Bardzo ciekawe rozdziały... Na początku nie miałam pojęcia z jakim anime połączyłaś Shaman King, ale jak tylko w dwunastym rozdziale wspomniałaś o Lucy i Natsu, to już mi przyszła do głowy nazwa FairyTail. Całkiem ciekawie to wygląda, i może się skurzę na obejrzenie... Polubiłam też te elementy fantastyczne, lecz jak wybrałam inny tytuł (A konkretniej FinalFantasy.... Jeśli lubisz? Polecam gorąco) Więc moja recenzja jest taka, że opowieść jest super i liczę na więcej.
OdpowiedzUsuńP.S. Dzięki za polecenie mojego bloga w poprzedniej notce i za aktywność na Google+. To miłe z twojej strony :D.
Pozdrawiam i czekam na rozdziały.
Nie ma za, co. :-) Skoro blog był dobry to warto było polecić ;-) Dzięki za miłe słowa i życzę ci również weny na następne notki ;-)
Usuń