środa, 16 lipca 2014

16. Początek kłopotów cz.2

                                     www.youtube.com/watch?v=r50JFfofHes
*Len*
   Siedziałem w wannie w kąpielówkach... to są chyba jakieś żarty!!! W głupiej łazience nie mogę się wykąpać, bo co rusz mi ktoś włazi mimo ciągle zamkniętych, a raczej zamykanych drzwi! Usłyszałem znów pukanie do drzwi, po czym weszła Megami z nerwowym uśmiechem.
- Ja przyszłam po ubrania... Rose nie chce nosić nowej sukienki.- Powiedziała podnosząc stertę uprasowanych ubrań i szmatę, którą myłem samochód.
- To była sukienka?- Spytałem o dziwo bojąc się o moje życie.
- Była...?- Wydawała się zmylona, ale kiedy zobaczyła smar, błoto i no cóż przeciętą sukienkę na pół w stanie krytycznym uogólniając to co z niej zostało. Myślałem, że mnie rozerwie. Nigdy nie myślałem, że zna tak ostre słowa.
- Czy ty myślisz?!- Wydarła się na koniec, nie zdziwię się jak cały hotel ją słyszał, ale przecież musiałem umyć moje cudo! Nikt głupi własnych ubrań do tego nie wykorzysta, a skąd mogłem wiedzieć, że to jej sukienka była. Jasnowidzem nie jestem, do tego leżała na podłodze.
- Jak śmiałeś moją ulubioną sukienkę tak zniweczyć?!! Czy ja nic dla ciebie nie znaczę?! Pewnie, że nie! Widzisz mnie tylko jak zabawkę, którą odkładasz kiedy się znudzisz!- Wrzeszczała wymachując mi tą szmatą przed twarzą.
- Nie jesteśmy małżeństwem.- Powiedziałem cicho i w sam raz uchyliłem się przed jej pięścią.
- Grr!!! Palant! Moja matka miała rację!- Wskazała na mnie oskarżycielsko.
- Co?! Kobieto weź się opanuj! Nie jesteśmy małżeństwem, a ta szmata jest do wyrzucenia, więc przestań ubolewać nad jej losem i zrób nam wszystkim przysługę i ją wyrzuć!- Wskazałem na drzwi, dzięki Bogu miałem te kąpielówki, a swoją drogę, to gdzie jej bluzka się podziała?
- Co?! Ty idioto! To była moja pidżama!... I przestań się na mnie gapić zboczeńcu!- Wychodząc wpadła na Layserga, który był czerwony jak pomidor. Zapomniałem wspomnieć, jesteśmy w tych naszych starszych formach i powiedzmy nasze ciało jest powierzchownie starsze. Dzieciak wpadł w jej biust, odbił się i zaczął się jąkać patrząc na jej kolana.
- Jakbyś nigdy kobiety nie widział.- Zadrwiłem i to w złym momencie. Z całej siły zostałem wgnieciony w wannę. Po pierwsze ała, po drugie cała łazienka jest po kostki w wodzie i oczywiście ja będę musiał to posprzątać.
- Nie wymądrzaj się Tao.- Syknęła trzaskając za sobą drzwiami.
- O nie! Kobieta nie będzie mną dyrygować! Megami!! Wracaj tu i Jezu Chryste nie pokazuj się tak ludziom!- Wrzasnąłem wybiegając cały czerwony z sypialni, w której przebierała się ta moja niby żona.
- Zboczeniec!!- Ryknęła za mną, nie wiem, które z nas było bardziej czerwone, ale widok jej zszokowanej twarzy był bezcenny.
- Co to znaczy zboczeniec?- Spytała słodko Rose odrywając się od swoich kolorowanek.
- Ludzie, którzy się kochają lubią się tak nazywać.- Powiedział Layserg z workiem lodu na głowie wciąż trzymając kolor piwonii na twarzy.
- Ale co to znaczy??- Jęknęła różowowłosa, patrząc na mnie z szczenięcymi oczami.
- Znaczy kochany.- Powiedziałem z krzywym uśmiechem. Gdybym dostawał dolara za każdym razem, gdy słyszę to z ust tej smoczycy, byłbym milionerem( ignorując na chwilę moją pozycję i dochody rzecz jasna, bo tak to jestem nawet młodym miliarderem).
- To mama musi cię bardzo kochać.- Fioletooka uśmiechnęła się radośnie wracając do swoich kolorowanek.
- A co znaczy wiedźma?- Spytała, tym razem zakrztusiłem się mlekiem, nienawidzę bycia ojcem!! Megami Dragneel jesteś martwa! To ty mnie w to wpakowałaś!
- Wiedźma??- Spytałęm dla upewnienia. Przytaknęła szybko.
- To słowo ma wiele znaczeń, a wywodzi się z starożytnego języka, którego nikt obecnie nie pamięta…- Dziewczynka wróciła do kolorowania nie słuchając mojej głupiej paplaniny. Cóż szkoła jednak czegoś uczy. Jak zanudzić własne dziecko by cię nie dręczyło. Złote rady z okresu nauki.
- Len!!- Wrzasnęła Meg i jak zwykle muszę iść i udać, ze nic nie widziałem… Swoją drogą to nawet nie pamiętam kiedy się ubrałem. Kiedy wszedłem do sypialni blondynka rzuciła mi pierścień i wyskoczyła przez okno z piątego piętra. Pamiętajmy jednak, że jest smokiem wiatru i taki skok to dla niej drobnostka. Zaczepiłem nasze pierścienie o breloczek przyczepiony do moich jeansów i ruszyłem za nią.
*Rose*
Layserg siedział po drugiej stronie naprzeciw pustego miejsca i patrzył na butelkę mleka, którą zostawił mój tata. Nie wiem, w czym miał problem, ale wzięłam ją i dokończyłam. W końcu nie może się zmarnować.
- Kochasz mamę i tatę?- Spytałam z wesołym uśmiechem, nie wiem czemu on jest taki spięty, ale to zabawne oglądać jak się rumieni kiedy wpada na mamę w jej większej formie.
- Co?- Spytał skołowany, jakby nie wierzył w co usłyszał, albo nie rozumiał co mówię.
- Czy kochasz rodziców?- Powtórzyłam lekko zirytowana, ze mnie nie słucha.
- Taa.- Mruknął odwracając ode mnie głowę próbując ukryć wyraz swojej twarzy, który był zgaduje, że nie miły dla mojego oka.(Lays.- żebyś wiedziała zarazo!!) Dałam mu spokój, w końcu jeśli nie chce mówić, to niech nie mówi ja mam ważniejsze rzeczy do roboty niż martwienie się o zielonookiego. Już dawno zjedliśmy śniadanie, pomogłam tacie umyć samochód, bo wczoraj był tak wściekły, że mama zemdlała żeby mieć cicho i musieliśmy być blisko.( Lays.- Głupia! Ludzie nie mdleją dla spokoju!) Dlatego teraz czekam aż rodzice się dogadają i wreszcie pójdziemy popływać. Nagle usłyszeliśmy hałas, pobiegliśmy szybko do salonu rodziców.
- Gracie w berka?!- Krzyknęłam podniecona zdobywając trzy dziwne spojrzenia, jakby myśleli, że jestem głupia, albo coś.
- To na pewno nie berek!- Oświadczył Layserg z czerwoną twarzą. Spojrzałam na mamę, która leżała na tacie. Oboje mieli potargane włosy i byli spoceni, co innego mogli robić??( Len- Nie wiem! Może ratowaliśmy wam tyłek od wampira?!!)
- To co?- Spytałam ignorując wciąż pełne szoku miny rodziców.
- Może chcieli dać ci siostrę!- Krzyknął odwracając się do nich plecami. Moje oczy się rozszerzyły.
- Ja nie chcę siostry!! Ani brata!! Nawet tego nie lubię!- Wskazałam na zielonowłosego, który całkowicie miał mnie w nosie( nie żeby to była nowość).
- Wyjazd z mojego pokoju!!!- Wrzasnął Tao. Pewnie chciał jeszcze na ans na krzyczeć ale mama zasłoniła mu usta swoimi. Nie rozumiem, czemu dorośli to robią, przecież to jest ohydne!
- Ble!! Dzieci tu są!- Pisnęłam wybiegając z krzykiem. Ja pamiętam tą rozmowę z tatą. Musze znaleźć ten list i go zniszczyć! Albo znaleźć te całe ziarenka od tego głupiego bociana.

- Rose! Pohamuj się, bo cały dom rozwalisz!!- Krzyknął Diethel po godzinie szukania listu i ziarenek.
- Nie będę miała młodszego rodzeństwa! Może i tata dostał mercedesa, ale ja nie chcę rodzeństwa!! To ZŁO!- Powiedziałam z demoniczną aurą szukając wszędzie tych głupich ziarenek. Nawet w lodówce ich nie było!
- Rosalin? Co na siedem światów ty tutaj wyrabiasz?- Spytał tata wyraźnie zły, że z salonu zrobiłam śmietnik.
- Nie będę miała rodzeństwa! Znajdę te nasiona i je wyrzucę!- Powiedziałam uparcie. Złotooki spojrzał na mnie najpierw nie pewny, tego co usłyszał, a później zaczął się tak mocno śmiać, że łzy spływały mu po policzkach.
- ROSE!! Dlaczego tu jest taki śmietnik?? Nie mogę was zostawić nawet na pięć minut… Layserg dlaczego jej nie powstrzymałeś?? A ten się śmieje jak wariat! To cud, że ja jestem jeszcze zdrowa psychicznie!... Nie będę mieć dzieci nikomu nie dam się nawet tknąć palcem! Słyszysz Tao! To się tyczy głownie ciebie!- Mama wyszła z salonu i prawdopodobnie po jakiś wór na śmieci, a tata z demonicznym uśmiechem poszedł za nią.
- Oni są jak stare małżeństwo, które nie wyhasało się za młodu.- Skomentował różdżkarz i rozłożył się na kanapie. Z łazienki dobiegały jakieś piski mamy i maniakalny śmiech taty. Lays aż się podniósł i patrzył przerażony na korytarz, a ja uśmiechałam się wesoło. W końcu rodzice wrócili do normy.
- Wy to nie normalni jesteście.- Ogłosił zielonowłosy z paniką wymalowaną na swej bladej twarzy.
- Witam w rodzinie!- Klasnęłam w ręce radośnie ignorując jego dziwne spojrzenie.

                                               Uwaga!!!
  Trochę krótki, ale mam nadzieje, że na tą chwilę starczy. ;-)

4 komentarze:

  1. Dlaczego mam takie uczucie, że utwierdziłaś mnie w przekonaniu że Len będzie miał we wszystkim przerąbane... Tak myślałam, a w tym rozdziale potwierdziło... Nie ma co xD. Ale rozdział jest świetny. Szkoda trochę że krótki, ale co tam. Jest świetnie i czekam na więcej. Tylko mam nadzieje, że nie będę długo czekać...

    P.S. Przepraszam, że długo nie komentowałam, ale miałam napchany różnymi wypadami grafik i niestety nie miałam czasu komentować. Ale postaram się, by to się więcej nie powtórzyło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przejmuj się! Ja ma co rusz wizyty u lekarza dlatego pisze takie krótkie posty i rzadko je umieszczam. Postaram się pisać dłuższe i życzę miłych wakacji, bo coś mi się wydaje, że mało korzystasz z tego całego odpoczynku. Pozdrawiam ;-)

      Usuń
    2. E tam... dla mnie odpoczynkiem jest robienie tego co lubisz najbardziej czyli prace nad blogami, rysowanie, oglądanie anime, czytanie mangi, granie na konsoli itp. Chyba że coś mnie oderwie od kompa to wtedy wiadome jest, że nie mogę nic zrobić. A tak to wiadomo...
      P.S. Nie długo pojawi się nowa notka na DragonMaster więc wypatruj zmiany na bloggerze.
      Pozdrawiam...

      Usuń
    3. Oki będę sprawdzać ;-)

      Usuń

Komentarz miła rzecz, ucieszy mnie jeśli chcesz.
Proszę komentujcie, chciałabym poznać opinie na temat mojego bloga.