www.youtube.com/watch?v=RA6pq9Nv4dg
Od tego incydentu minęło trochę czasu, jednak Anna zwiększyła trening chłopców do maximum i teraz zamiast żartownisiów mamy zombie i trupy. Wyrobiłam się z moim bieganiem i czytałam książkę, aby zabić czas przed obiadem.
- Co czytasz?- Spytał Layserg uważnie obserwując otoczenie w którym się znalazł.
- Anna jest na zakupach wróci na obiad.- Powiedziałam wesoło widząc, jak zielonooki napina się na imię blondynki. Po mojej informacji szybko jednak się zrelaksował i usiadł obok mnie próbując czytać książkę zapisaną starą łaciną( nie pytajcie się sąd ją mam).
- Poczytać ci?- Spytałam ciepło, dwunastolatek szybko przytaknął łakomy nowej wiedzy. Do obiadu zleciało nam,a raczej mi tłumaczenie zielonowłosemu książki na temat smoków i mocy jaką władają niektórzy magowie aż do dziś.
- Megami??... Czy ty jesteś aż tak silna?- Spytał z dziecinną naiwnością i wyraźnym podekscytowaniem w oczach.
- Można tak powiedzieć.- Powiedział mierzwiąc mu grzywkę i odkładając książkę na stolik. Oboje poszliśmy do jadalni, gdzie dziewczyny szykowały stół i powoli nakładały pierwsze danie.
- Layserg... Ktoś do ciebie.- Powiedział sucho Len wchodząc do pomieszczenia. Był wyraźnie podirytowany, że ktoś przerwał mu kąpiel, a widząc jego napięte ciało ten niespodziewany gość nie należał do osób, które Tao tolerował. Chłopak stracił uśmiech i poszedł na werandę, gdzie czekał na niego jakiś młodzieniec w białym stroju. Chciałam pójść za nim, ale złotooki mnie powstrzymał, po raz pierwszy poczułam jak krew dopływa mi litrami do policzków, temperatura gwałtownie wzrasta, a to wszystko wina fioletowłosego ubranego w same czarne spodnie treningowe z przewieszonym białym ręcznikiem na barkach. Czemu ja musiałam na niego spojrzeć?!! Do rzeczywistości przywrócił mnie lekki kuksaniec w żebra.
- Podoba ci się to co widzisz?- Spytał z złośliwym błyskiem w oku i dym głupim uśmieszkiem na twarzy! Jak ja go nienawidzę w takich chwilach!!
- Mark? Yoh nie ma, Anny też... Nie możesz wejść...ja nie chce umierać.- Słyszałam jak Diethel wręcz skomle z bezradności, a intruz wchodzi wgłąb domu.
- Kim jesteś?- Spytałam zagradzając mu przejście, był dość wysoki, czerwone krótkie włosy i ciemne zielone oczy bijące pewnością siebie i chłodem.
- Mark.- Odpowiedział lodowato, patrząc na mnie jak bym była jakimś śmieciem.
- Cóż Mark, miło było cię poznać, ale w tej chwili odbywa się przygotowanie do... rodzinnego posiłku.- Powiedziałam spokojnie i z delikatnym uśmiechem, choć oczy miałam w tej chwili przepełnione chłodem i gniewem.
- Mam porozmawiać z Yoh Asakurą.- Mówił uparcie i widać było, że go irytuje moja postawa.
- Yoh w tej chwili nie ma, ale przekaże bratu,że tu byłeś.- Powietrze wokół mnie stawało się ostre i zimne, nawet nasz gość zaczął się wycofywać.
- Tak... Jeszcze tylko jedna uwaga Tao... Nie boje się ciebie.- Jednak nim zdążył wyjść Len odwrócił go tak żeby patrzył mu w twarz po czym z całej siły zmiażdżył zielonookiemu nos. Młodzieniec upadł trzymając się za nos patrząc wściekły na nastolatka przed sobą, ale się zmieniło, kiedy od chłopaka zaczęły buchać złote płomienie. Nie widziałam jego twarzy, ale z pewnością była straszna, skoro leżący gość, który dotąd był pewny siebie obecnie trząsł się ze strachu.
- Nie obchodzi mnie, że jesteś wyrzutkiem, mam gdzieś, czy przyjaźnisz się z nim.- Wskazał na Layserga, który dobrowolnie chował się za mną nie chcąc bardziej podpaść wkurzonemu Tao.
- Jeszcze raz cię zobaczę, a przysięgam, że będziesz martwy rozumiesz, czy może mam zaprezentować to na twojej skórze?- Jego głos był przesiąknięty jadem i gniewem z każdym słowem zdawał się tracić kontrolę, nie rozumiem, czemu był tak bardzo zły w końcu nic się wielkiego nie stało.
- Ja nic nie...- Zaczął Mark, jednak mag znów mu przerwał.
- Wystarczy, że pomyślałeś. Dotkniesz jej, a poznasz nowe znaczenie słowa piekło...Teraz znikaj za nim się rozmyślę.- Czerwonowłosy w zniknął zostawiając za sobą tylko kusz.
- Czego chciał?- Spytałam próbując skupić na czymś innym niż złotooki.
- Niczego!- Pisnął chłopak gwałtownie wymachując przed sobą rękoma.
- Nie obchodzi mnie co postanowisz.- Syknął Tao najwidoczniej wiedząc o co chodzi.
- Len nie bądź taki oziębły! I ubierz się wreszcie!!!- Krzyczałam, choć ostatnie to raczej piszczałam. On tylko mruczał pod nosem swoje niezadowolenie, ale poszedł ubrać koszulkę podczas gdy Layserg stał się nie obecny i niezdecydowany.Nie rozumiem, czego ten facet chciał, ale na pewno się dowiem.
Obiad minął cicho i bez zbędnego przeciągania. Yoh i Trey zasnęli an siedząco z otwartymi oczami, Jocko i Morty leżeli płasko na ziemi zmęczeni porządkami domowymi( kto mówił, że trening to bieganie i pompki). Rio siedział w kuchni gotując, Pilika i Tamara zmywały i sprzątały stół. Anna oczywiście wróciła do swych niezmiernie ważnych obowiązków( oglądanie telenoweli), Jun nie wróciła ze spa, Faust pracował tymczasowo w pobliskim szpitalu. Duchy chowały się po kątach, żeby nie skończyć jak ich szamani. Ja wróciłam do treningu podobnie jak złotooki, próbując się wyciszyć i uspokoić. Niestety Colorata nie mając nikogo do denerwowania zrzędziła mi nad uchem dopóki nie zakleiłam jej dzioba. Taśma klejąca, cóż za wspaniały wynalazek....Po moim wyciszeniu na jednym z czubków drzew w pobliskim lesie wiedziałam obecnie jedno, treningi i te wizyty miały stać się naszą codziennością.
UWAGA!!!
Proszę o komentarze i co tam ludzie lubią pisać. Jeśli macie pytania, czy uwagi piszcie. Jeśli chcielibyście żebym coś dodała "mówcie".
Mam nadzieje, że rozdział się wam podobał, nie jestem przyzwyczajona, do ciągłego pisania uwag pod rozdziałami, więc może się pojawiać jeden na kilka rozdziałów. Następny rozdział już wkrótce...
Jezu! Renny znowu wściekły?! O co chodzi? Kim był ten Wyrzutek? Ale nie dziwię się Megami, gdybym zobaczyła Tao w samych spodniach też nie mogłabym skupić myśli. Dlaczego postacie z anime i mang nie mogą żyć naprawdę?! Tak to bym już dawno do naszego świata przywołała prawie wszystkich bohaterów SK. No, może pomijając Marco, bo on mnie trochę przeraża. Fanatyk.
OdpowiedzUsuńOd kiedy Lyserg jest taki strachliwy? Zwykle pchał się wszędzie ze swoim wahadełkiem i tylko czekał aż ktoś da po mordzie. A teraz? Nie rozumiem. Mam nadzieję, że w dalszych rozdziałach sie wyjaśni, więc idę je czytać.
Pozdrawiam!