Mój czas u Yoh był na tyle długi, że byłam wstanie poznać jego towarzyszy i wybrać sobie najbardziej... zaufanego wśród nich. Len był naprawdę nietypowym szamanem, dlatego wezwałam jednego z najlepszych trenerów... Mag burzy Ben co prawda miał powyżej osiemdziesięciu lat, ale to chyba od niego wzięło się powiedzenie stary, ale jary. W każdym bądź razie złotooki zaczął czynić ogromne postępy i tak samo jak ja zignorował turniej szamanów ponieważ w jego obecnym stanie przewyższał każdego człowieka, który walczył z duchem. Jego charakter również uległ drastycznym zmianą jak to mówili jego przyjaciele. Tao próbuje opanować jedną z najsilniejszych potęg świata, która łączy wszystkie magie. O ile dobrze pamiętam trenuje od półtora miesiąca i już widać efekty treningu. Mistrz Ben jest wspaniałym, ale bardzo wymagającym mistrzem, który polega na starych metodach nauczania, choć muszę przyznać, że traktuje fioletowłosego jak swego wnuka.- Megami przestań się tak wpatrywać w to jabłko, bo zaraz urośnie.- Skarciła mnie Kyoyama wchodząc do kuchni natykając się na mnie błąkającą w obłokach. Odruchowo rzuciłam jabłkiem w jej stronę z taką siłą, że rozbiłam je jej na czole. W efekcie medium upadła nieprzytomna od niespodziewanego ataku.- Matko!!! Anna! ANNA!!! Co ja zrobiłam?!!!- Wpadłam w panikę już widząc, jak jej czaszka jest zgruchotana.- Opanuj się kobieto!- Mój stróż uderzył mnie skrzydłem w policzek tak mocno, że się przewróciłam. Ból przywrócił mi zimną krew i szybko skupiłam się, aby uleczyć obrażenia blondynki. W efekcie ma lekki wstrząs mózgu i leży nieprzytomna w swoim pokoju. Tamara i Rio zrobili obiad, Pilika zagoniła Jocko i Treya do sprzątania, a sama z Jun wybrały się na małe zakupy, Layserg i Morty poszli płacić rachunki, Faust ma przyjść po obiedzie sprawdzić stan poszkodowanej. Yoh trenuje w ogrodzie, a Len ma trening kilka kilometrów stąd w lesie.
Ja przez cały czas siedziałam przy stole w kuchni i piłam litrami herbatę uspakajającą. Nikt nie mógł mnie oderwać od mojej czynności, prócz pęcherza. Moje moce również zaczęły się pokazywać wentylując chwilowo cały dolny poziom domu. Colorata siedziała na moim ramieniu i co jakiś czas wbijała mi szpony w ramię próbując pobudzić mój zdrowy rozsądek." Morderca", "Potwór". Ciągle słyszałam ten znienawidzony głos, ten który przyprawił mnie o strach przed burzą, która od dziecka była moją siłą. Największe masy powietrza i do tego woda oraz pioruny podczas takich burz byłam nie pokonana. Pokonałam najpotężniejszego smoka wiatru( moją babcię), ale później zjawił się ON. Zniszczył cały mój świat, to przez NIEGO odczuwam paraliż gdy słyszę grzmot, przez kilka lat nie mogłam poprawnie słyszeć, miałam wręcz dwu letni zanik słuchu. Dzięki moim zdolnością leczniczym doprowadziłam mój organizm do porządku, ale to zajęło mi lata, ponieważ tylko w pełnię staje się nieśmiertelna, niepokonana i tylko wtedy mogę się uleczyć, lecząc każdą żywą istotę w zasięgu kilku mil. Tylko w tą jedną noc mogłam uleczać obrażenia, dlatego zajęło mi to taki szmat czasu. Jestem magiem nieba, jestem bardzo potężna, ale moc wzrasta wraz z wiekiem i treningiem, dlatego kładę taki nacisk na naukę Tao. Jesteśmy wybrani, jest nas wielu, ale nie wszyscy przeżyją to co ma dla nas przyszłość.
-Megami?... Czy wszystko w porządku?- Zapytała zmartwiona różowooka siadając na przeciwko mnie. Jej smutek i niepewność biły od niej niczym ogień. Nie rozumiem jak ona może być tak nieśmiała od urodzenia, ale jest jak młodsza siostra, która wymaga ochrony i nie mogę jej zawieść. Trenuje, żeby ją chronić, bo jest moją rodziną. Tak samo jak Anna i Asakura. Są moją drugą rodziną. MOJĄ smoczą rodziną za których odpowiadam i dla których poświecę życie jeśli będzie trzeba.
- Nie martw się Tami. Wszystko gra. Jestem tylko zmartwiona.- Uśmiechnęłam się delikatnie, czułam jak jej smutek znika, a niepewność zanika.
- Nie martw się Anną. Powinna uniknąć jabłka... Wszyscy wiemy, że jeśli zapadniesz w trans każdy dźwięk i ruch może mieć nieprzewidziane skutki.... Dlatego nie boje się kiedy tu jesteś... Zastępujesz mi rodzinę dlatego od jutra będę trenować jeszcze więcej żebyś była ze mnie dumna!- Różowowłosa wstała z krzesła i podniosła pięść wysoko w powietrze. Jej uśmiech stał się śmiały, a z oczu biła radość i pewność siebie.
- Wierze w ciebie Tami.- Powiedziałam poważnie, ale z ciepłym uśmiechem, wybiegła z pomieszczenia prawie przewracając po drodze Mortiego, który wszedł niepewnie i spojrzał mi w oczy ukazując swój strach.
- Czy coś się stało?- Spytałam lekko zmartwiona.
- Martwię się o ciebie Megami. Jesteś taka smutna... Anna nic ci nie zrobi??- Spytał blondynek wbrew sobie zaśmiałam się lekko. Mogłam zabić panią demon, a on martwi się o mnie.
- Wszystko będzie dobrze. Nie przejmuj się mną.- Uśmiechnęłam się ciepło obserwując jak niski nastolatek robi zwrot i zdaje relacje przyjaciołom w salonie. Słońce zaczęło chylić się ku zachodowi, więc ja poszłam do siebie przespać się z tym wszystkim. Po drodze spotkałam Fausta, który powiedział mi o poprawionym stanie Anny po czym już w pełni spokojna poszłam się położyć.
Jej! Tamao wreszcie zaczyna w siebie wierzyć! Zawsze jest mi żal, kiedy ta mimo wszystko odważna dziewczyna nie potrafi się odezwać w towarzystwie. Przecież każda kobieta powinna być silna i niezależna! Oj dobra, takie gadanie feministki.
OdpowiedzUsuńAnna z czaszką połamaną jabłkiem. Tego jeszcze nie było. Tylko żeby mi szybko wyzdrowiała! Kto inny zagoni chłopaków do pracy? Przecież to totalne lenie! A Anna jest jedną z najlepszych postaci w SK.
Pozdrawiam!